Numizmatyka – kolekcjonerskie monety złote i srebrne dostępne w sklepie numizmatycznym

Zaloguj

Moje konto:

801 811 800
Koszyk jest pusty

W tym roku Skarbnica Narodowa obchodzi 15-lecie działalności. Z tej okazji rozmawiamy z twórcami numizmatów oferowanych przez naszą firmę. Dziś rozmowa z Anną Wątróbską-Wdowiarską, wybitną medalierką i rzeźbiarką.

"Dla w mnie w medalierstwie nie ma miejsca na rywalizację, bo jest to zbyt osobiste. Zresztą nagrody w sztuce należy traktować z dystansem, bo oceny są bardzo subiektywne. W Polsce środowisko medalierów jest zresztą bardzo zżyte, trzymamy się razem" – mówi artystka w rozmowie ze Skarbnicą Narodową.

Skarbnica Narodowa: Jak została Pani medalierką?

Anna Wątróbska-Wdowiarska: Na pewno jest to sprawa rodzinna, ojciec był artystą malarzem, a moja mama studiowała na Akademii Sztuk Pięknych rzeźbę i medalierstwo u Pani profesor Zofii Demkowskiej, która później, w trudnym momencie życia mamy pomogła jej zatrudnić się w Mennicy Państwowej na etacie głównego medaliera.

Ja, siłą rzeczy, obserwowałam mamę przy pracy. Była otwartą kobietą, która zachwycała się naturą, przyrodą i mnie też nauczyła obserwacji. Już wtedy wiedziałam, że chcę iść tą drogą. Mama zapobiegawczo wysłała mnie do liceum ogólnokształcącego, nie plastycznego, bym mogła po maturze sama wybrać. Ja jednak zdecydowałam się na studia w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W czasie studiów już zaczęłam pracować razem z mamą. Nawet przy pierwszych moich medalach mama robiła mi literki, bo nie miałam jeszcze tej precyzji w ręku. Na pewno miałam łatwiejszy start. Równocześnie od początku towarzyszyła mi praca dla siebie samej. Potrzeba wyrażania emocji popchnęła mnie w stronę medali lanych.

SN: Dlaczego właśnie medale lane były dla Pani przestrzenią artystycznego wyrazu?

AWW: Dają więcej możliwości, iluzję przestrzeni, są bliżej rzeźby. Jest to oczywiście trudniejsze od rzeźby, ponieważ występuje płaszczyzna. Z medalu na medal szukałam nowych rozwiązań i nigdy mnie to nie nudziło. Praca nad medalami lanymi bardzo rozwija zarówno wyobraźnię, jak i technikę. Warto podkreślić, że Polska ma bardzo silną reprezentację w medalierstwie lanym, liczymy się na świecie.

SN: Po zakończeniu studiów szukała Pani pracy w zawodzie medaliera?

AWW: Nie szukałam etatu. Byłam wolnym ptakiem, żyjącym ze zleceń medali bitych. Ta praca dawała mi wiele radości, kontaktów z ciekawymi ludźmi. Teraz to wygląda inaczej, nie ma dziś tak silnej tradycji bicia medali upamiętniających, mecenat państwowy również nie jest zainteresowany biciem medali. Sytuacja młodych ludzi, którzy po skończeniu ASP chcieliby się poświecić głównie tworzeniu medali jest znacznie trudniejsza. Pamiętam, że moja mama Stanisława Wątróbska miała bardzo dużo zleceń, często odwiedzali ją też inni medalierzy (m.in. Andrzej Nowakowski), by podzielić refleksjami, poprosić o wskazówki. Mama też często kontaktowała innych medalierów ze zleceniodawcami, bo popyt na medale był ogromny. Dziś rzadko zdarzają się zamówienia na medale. Raczej są to monety okolicznościowe. Za mało jest wystaw, mało mówi się też o medalierach w mediach. Zbyt rzadko mówi się o twórcach numizmatów.

SN: Jak zmieniła się technika pracy nad medalem?

AWW: Ja cały czas pracuję dłutami mojej mamy. W gipsie rzeźbi się tak jak kiedyś. Natomiast kiedyś używało się kalki, kserowało się setki odbitek, teraz można wszystko wydrukować na domowym komputerze, zyskując sporo czasu. Na pewno łatwiej też dzięki komputerom przygotować i pokazać projekt klientom. To jest duża pomoc. Natomiast sama technologia pracy nad projektem gipsowym w zasadzie nie zmieniła się do wieków. W medalierstwie lanym właściwie nie zmieniło się prawie nic.

SN: Jakie są Pani ulubione, najbardziej osobiste prace?

AWW: Moje ulubione medale to te przygotowane jako pamiątka dla syna. Medale lane to też mój pamiętnik doznań artystycznych. Pod wpływem lektur stworzyłam medale z portretami Kurta Vonneguta, Edgara Allana Poe, Samuela Becketta. Bardzo ważna była dla mnie plakieta dwustronna poświęcona Ionesco, ogromne wrażenie zrobiła na mnie jego sztuka „Nosorożec”, którą widziałam w Teatrze Telewizji będąc na wagarach w szkole podstawowej. Przez lata wyobrażenie tego nosorożca siedziało mi w głowie. Nie potrafię opowiadać o swojej pracy, uważam, że wszystko, co najważniejsze przekazuję w moich medalach.

SN: A z medali bitych?

AWW: Chyba jako pierwsza w Polsce wprowadziłam lustrzane odbicie liter – napis „Solidarność”, na monecie upamiętniającej NSZZ Solidarność. Od tego czasu artyści-medalierzy bardzo polubili ten motyw, dziś to jest w powszechnym użyciu. Zrobiłam też czterostronny medal składany, z różnymi kompozycjami reliefu. Przygotowałam ponad dwieście medali bitych. To jest dość dużo, choć moja mama w mennicy wykonała ich ponad tysiąc. To jednak były inne czasy. Medale bite traktowałam również jako edukację, dzięki różnym zleceniom wiele dowiadywałam się o życiu, historii, generalnie o świecie.

SN: Jak się Pani przygotowuje do prac?

AWW: Przy medalach lanych, jak coś mnie zafrapuje, to zgłębiam temat. Często pomysł przychodzi do mnie w nocy i już następnego dnia przechodzę do plasteliny, do gipsu, bez nadmiernego projektowania.

W przypadku medali bitych wszystko zależy od zlecenia, często muszę się dokształcić, dobrze poznać temat.  Następnie proponuję klientowi dwa, trzy lub cztery projekty do wyboru.

SN: Ma Pani swój ulubiony medal dla Skarbnicy Narodowej?

AWW: Bardzo lubię medal poświęcony Bitwie o Anglię z wizerunkiem pilota. Dużo serca włożyłam w ten medal i stworzyłam na nim mój ideał przystojnego mężczyzny. Miałam tu zresztą duże pole do popisu, bardzo dobrze wspominam tę współpracę z Państwem. Ucieszyło mnie elastyczne podejście, duży margines swobody. Podobnie zresztą było przy pracy nad medalem upamiętniającym Monte Cassino.

SN: Nad czym teraz Pani pracuje?

AWW: Teraz pracuję nad pełną rzeźbą 140 cm – „Baletnica”. Pod płaszczykiem tego tematu mierzę się z wewnętrzną walką o wyrażenie własnych uczuć. Wygrałam też konkurs na medal dla FIDEM, który będzie wręczany medalierom z okazji biennale.

SN: Kto Panią inspiruje?

Uwielbiam Salvadora Dalego za technikę, czystość i wyobraźnię. Moje guru medalierskie to Magdalena Dobrucka i Ewa Olszewska-Borys. Uwielbiam też monety i medale Roberta Kotowicza za czystość, precyzję i piękne kompozycje. Z Robertem zresztą jesteśmy przyjaciółmi. Traktuję go jak przyszywanego brata, wychowanka mojej mamy. Dla mnie w medalierstwie nie ma miejsca na rywalizację, bo jest to zbyt osobiste. Zresztą nagrody w sztuce należy traktować z dystansem, bo oceny są bardzo subiektywne. W Polsce środowisko medalierów jest zresztą bardzo zżyte, trzymamy się razem.

Anna Beata Wątróbska–Wdowiarska

Rzeźbiarz – medalier, studiowała na Warszawskiej ASP. Specjalizację w dziedzinie medalierstwa ukończyła w pracowni prof. Zofii Demkowskiej. Dyplom zrealizowała w pracowni prof. Stanisława Słoniny. Jej praca dyplomowa została nagrodzona medalem im. prof. Mariana Wnuka.

Lane i bite medale znajdują się w zbiorach zagranicznych i krajowych muzeów oraz osób prywatnych. W dorobku artystycznym posiada ponad dwieście realizacji medali bitych. W swojej twórczości nie ogranicza się tylko do płaskiego reliefu, ale także realizuje przestrzenne formy rzeźbiarskie, od małej formy po monument.

Artystka współpracuje miedzy innymi z: Narodowym Bankiem Polskim, Mennicą Polską S.A i Skarbnicą Narodową. Jest członkiem Międzynarodowej Federacji Medalierstwa FIDEM i ZPAP oraz wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenia Sztuki Medalierskiej.

Nagrody:

II miejsce w zamkniętym konkursie ogłoszonym przez Wydział Rzeźby ASP i Naczelnika Miasta Łowicza z okazji 850–lecia Łowicza (medal bity) 1986.

Nagroda za poziom artystyczny przyznana przez Węgierski Instytut Numizmatyczny "Salvador Dali", FIDEM 1994 (medal lany).

III miejsce w konkursie na medal kongresowy FIDEM 1996 (medal bity).

I miejsce w konkursie ogłoszonym przez Towarzystwo Marii Skłodowskiej–Curie w Hołdzie i Warszawską ASP okazji 100 rocznicy odkrycia radu (medal bity), 1996.

II miejsce w konkursie ogłoszonym przez Urząd Miasta Warszawy na medal poświęcony 400–leciu Stołeczności Warszawy (medal bity), 1996.

I miejsce w konkursie ogłoszonym przez Kancelarię Sejmu RP, na medal sejmowy (medal lany), 1996.

II miejsce w I Międzynarodowym Konkursie "Masaccio 600" , Tel Aviv (medal lany), 2002.

Wyróżnienie w II Międzynarodowym Konkursie "Duch skrzypiec", Tel Aviv (medal lany), 2002.

Nagroda Specjalna Przyznana przez Bassis School of Sculpture w II Międzynarodowym Konkursie w Tel Avivie (medal lany), 2002.

I miejsce w Międzynarodowym Konkursie Monetarnym organizowanym przez Mennicę Japońską (projekt gipsowy), 2003.

III nagroda w konkursie VII Jesienny Salon Sztuki w Ostrowcu Świętokrzyskim 2004 ( Dante Europeo).

III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Monetarnym organizowanym przez Mennicę Japońską (projekt gipsowy), 2004.

Wyróżnienie w konkursie VIII Jesienny Salon Sztuki w Ostrowcu Świętokrzyskim 2006 (dyptyk „Kropla”).

III nagroda w Międzynarodowym Konkursie Monetarnym organizowanym przez Mennicę Japońską (projekt gipsowy razem z Magdaleną Dobrucką), 2006.

II nagroda w Międzynarodowym Konkursie Coin Contest 2011 w Petersburgu na Srebrną Monetę Roku
(Ikona Matki Boskiej Smoleńskiej).

III nagroda w Międzynarodowym Konkursie Coin Contest 2011 w Petersburgu za Srebrną Monetę Roku (Słowianka).

I nagroda w Międzynarodowym Konkursie Medalierskim "Beauty of Animals" Chiny/Pekin 2015.                

I Nagroda w Międzynarodowym Konkursie Medalierskim za medal lany dla FIDEM na Biennale w Tokio 2019.