Drukuj

Władysław Łokietek nie tylko zjednoczył rozdrobnione polskie ziemie, ale też stał za być może najdonioślejszą reformą gospodarczą naszych średniowiecznych dziejów.

Zakończenie rozbicia dzielnicowego przyniosło Polsce nowe wyzwania, nie szczędząc tych o naturze finansowej. Prócz niekończących się trosk o stan krakowskiego skarbca uwagi wymagał przestarzały system monetarny, oparty na pieniądzu, który w początkach XIV w. cieszył się wyjątkowo złą sławą.

Reputacja piastowskiego brakteata była tak niska jak ilość zawartego w nim kruszcu. Ponieważ przyjmowania go odmawiał papieski dwór, w celu zapłaty świętopietrza należało po zdzierczym kursie wymieniać monety aż w Gandawie albo ratować się pochodzącym ze Śląska złotym piaskiem.

Tymczasem za granicą poszukiwano środków płatniczych większego kalibru. Dzięki długotrwałemu pokojowi kwitł międzynarodowy handel, a rosnące kwoty transakcji nie sprzyjały stosowaniu małych srebrnych monet o zmiennej proporcji kruszcu, jakie dominowały w Europie. Wzorem wysoko rozwiniętych obszarów Bizancjum oraz Bliskiego Wschodu sięgano zatem po pieniądz złoty lub – w braku tego surowca – zwiększano wagę numizmatów. Oba te rozwiązania wprowadził w Polsce Władysław Łokietek.

Pierwszym jego zadaniem było natomiast scalenie państwa. Proces ten dokonał się także w sferze symbolicznej, co ilustrują emitowane od 1306 r. denary. Godło kujawskiej gałęzi Piastów, z której wywodził się monarcha, ustępuje na nich z czasem królewskiemu orłowi. Ten rewers pozostał ważną cechą numizmatów władcy, aczkolwiek to nie one stanowiły wówczas koło zamachowe polskiej gospodarki.

Słabość monety bitej przez dzielnicowych książąt poskutkowała bowiem zalaniem kraju przez pieniądz zagraniczny. W północnych regionach rolę środka wymiany pełniły brakteaty z państwa krzyżackiego, na całym terytorium można było zaś spotkać prawdziwy numizmatyczny przebój końcówki XIII w. – wyrób czeskiej dynastii Przemyślidów, która niedługo przedtem władała prawie całą Polską.

Grosz praski, nazywany również szerokim, zrewolucjonizował dzieje monetarne Europy Środkowej. Bogate złoża srebra w Kutnej Horze umożliwiły zyskowną produkcję tego solidnego (i bardzo zdobnego) pieniądza, naśladującego wcześniejsze emisje włoskie i francuskie. Równie dobrze jak one odpowiadał na zapotrzebowania domów kupieckich – pod względem wagi i wartości stanowił ekwiwalent 12 denarów. Z tego powodu dorobił się miana denarius grossus (łac. „gruby denar”; stąd słowo ‘grosz’).

Wzorowany na czeskim dwustopniowy system dużej monety handlowej i mniejszej do codziennego użytku upowszechnił się błyskawicznie. W księstwach śląskich jego odzwierciedleniem został kwartnik o wycenie 6 denarów, natomiast powstanie ogólnopolskiego odpowiednika uniemożliwił niedobór srebra. W tej sytuacji Władysław zdecydował się na bezprecedensowy krok.

Przeprowadzona ok. 1315 r. reforma uczyniła czeskie emisje oficjalną jednostką obrachunkową, równą 12 denarom Łokietka – dla odróżnienia określanym jako denarii parvi (czyli „małe”). W wyniku tego aktu polskie społeczeństwo po raz pierwszy zetknęło się z ideą nominału. Wartość pieniądza odłączyła się bowiem od wagi kruszcu – sztywny kurs wymiany grosza utrzymał się pomimo późniejszych wahań ilości srebra w monetach obu państw.

Ukoronowaniem roli Władysława okazał się jeszcze cenniejszy metal. Ok. 1330 r. król, kierując się względami prestiżowymi, wybił złoty numizmat na wzór węgierskiego florena, ozdobiony podobiznami monarchy oraz św. Stanisława. Wraz z podobnymi emisjami śląskimi jest to jeden ze starszych przykładów średniowiecznej monety z tego surowca, wyprzedzający dokonania wielu europejskich krajów. Niestety na kolejny taki pieniądz przyszło nam czekać 200 lat z okładem.