Numizmatyka – kolekcjonerskie monety złote i srebrne dostępne w sklepie numizmatycznym

Zaloguj

Moje konto:

801 811 800
Koszyk jest pusty

Gdzie doszło do największego skoku w dziejach? Co zawdzięcza złodziejom Mona Lisa? I dlaczego Picasso jest podwójnym pechowcem?

Podczas debaty o kradzieżach dzieł sztuki, która odbyła się jesienią 1969 r. w Amerykańskim Stowarzyszeniu Marszandów z galerii naczelnego prelegenta zniknęły płótna warte 500 tys. USD. Historia zuchwałych kradzieży dzieł sztuki zna przypadki, gdy rabunku dokonywano w sposób banalnie prosty: np. wsuwając obraz za pazuchę jak to miało miejsce w 2012 r. z jedną z prac Salvadora Dalí, albo obezwładniając samotnego strażnika - w ten sposób zaginęła warta 50 mln USD Madonna z kądzielą Leonarda da Vinci. Znane są także ataki zbrojne tak jak w 2000 r. w Sztokholmie. Trzech zamaskowanych i uzbrojonych napastników wtargnęło do tamtejszego Muzeum Narodowego. W celu odwrócenia uwagi policji, w okolicy muzeum ustawione zostały dwa samochody pułapki. Rabusiom udało się wynieść wówczas dwa obrazy Renoira, a także autoportret Rembrandta.

Co roku na świecie giną dzieła sztuki o wartości 3 mld funtów. Największym wzięciem cieszą się prace Pabla Picassa – skradziono ich przynajmniej 660. Do lubianych łupów należy też van Gogh. Jego Maki dwukrotnie zniknęły z tej samej galerii w Kairze; jego amsterdamskie muzeum padło ofiarą rabunku w 1991 (20 skradzionych obrazów, w tym słynne Słoneczniki, odzyskano w ciągu godziny) i 2002 r. (po akrobatycznym włamaniu przez dach zniknęły 2 nieodnalezione do dziś dzieła).

Złodzieje lubią chaos towarzyszący wielkim wydarzeniom. W 2006 r. spod oka 32 tys. policjantów zabezpieczających obchody karnawału w Rio de Janeiro zniknęły płótna warte 20 mln USD. Krzyk Muncha skradziono z Oslo w dniu otwarcia igrzysk olimpijskich w Lillehammer.

Jaki skok był największy? Rabuś, który w 2010 r. wtargnął po jeden obraz do paryskiego Palais de Tokyo miał dzięki awarii alarmu aż godzinę na wybór najlepszych kąsków. Ich wartość – 100 mln EUR – blednie przy wycenie 4 prac, wyniesionych w 2008 r. z jednego tylko pomieszczenia prywatnej galerii w Zurychu: straty wyniosły 163 mln USD. W 1990 r. w Bostonie dwaj mężczyźni w przebraniu policjantów obłowili się na kwotę między 300 a 500 mln USD.

Motywem nie muszą być pieniądze. Skradzione w Manchesterze prace van Gogha i Picassa odnaleziono przy wejściu, opatrzone notatką „nie chodziło o kradzież, a o naświetlenie pożałowania godnych zabezpieczeń”. W 1961 r. brytyjski emeryt uprowadził obraz Francisca Goi, zamiast okupu żądając powszechnego wzrostu świadczeń społecznych. Także największy złodziej w dziejach nie działał z pobudek finansowych: Stéphane Breitwieser kolekcjonował sztukę, kradnąc. W latach 1995–2001 przywłaszczył ponad 230 obiektów ze 172 wystaw – średnio co 15 dni. Żadnego z przedmiotów nie sprzedał; niestety duża część wartych 1,4 mld USD zbiorów została zniszczona przez jego matkę, która w czasie dochodzenia próbowała usunąć dowody winy syna.

Niekiedy to właśnie kradzież stanowi o wartości dzieła. Przed swoim zniknięciem w sierpniu 1911 r. Mona Lisa była zaledwie jednym z wielu cenionych obrazów odrodzenia. Cały Luwr, wliczając 200 strażników, przez 24 godziny nie odnotował rabunku – mniemano, że praca trafiła do pracowni konserwatorskiej lub fotograficznej. Tymczasem znajdowała się ona w mieszkaniu włoskiego pochodzenia pracownika muzeum. Vincenzo Peruggia został dwukrotnie przesłuchany, ale policja nie domyśliła się jego udziału w przestępstwie. Na listę podejrzanych wpisano natomiast Pabla Picassa! Sprawcę, który chciał odzyskać obraz  jako narodową własność Włoch, dzięki czemu w oczach społeczeństwa stał się kimś w rodzaju bohatera narodowego, ujęto dopiero w grudniu 1913 r. przy próbie przekazania obrazu florenckiej galerii Uffizi. W ciągu dwuletniej nieobecności wielkie zainteresowanie prasy zdążyło uczynić Monę Lisę najbardziej znanym obrazem na Ziemi. Chętni do ujrzenia pustego miejsca po uśmiechniętej damie nie mieścili się w budynku; po raz pierwszy w historii kolejka wylewała się przed Luwr. Bezsprzecznie wyszło na jaw, że wyżej niż recenzje krytyków światowa publiczność ceni medialny rozgłos – a temu kradzieże zazwyczaj sprzyjają.